Anime Pokémon: Podróże i biedny Galar

Ze dwa miesiące temu obejrzałem Pokémon: Podróże — Seria, czyli VII serię anime Pokémon (nie mylić z VII generacją). Właśnie skończyłem grać w grę Pokémon Sword i naszła mnie drobna refleksja na temat Galaru i tego, czym różni się jego sytuacja od poprzednich regionów.
Poprzednie regiony w anime Pokémon
Przed Pokémon: Podróże (Pokémon: Journeys) każdy region miał poświęconą sobie zwartą część serialu. Seria oryginalna pokazywała nam Kanto, Johto, jak i Wyspy Pomarańczowe. Seria Pokémon Advanced zabrała nas do regionu Hoenn. Pokémon Diament i Perła pokazała nam Sinnoh. Pokémon Czerń i Biel Unovę, Pokémon XY — Kalos, a Pokémon Słońce i Księżyc Alolę.
Ash i Pikachu oraz inni towarzysze w zasadzie zawsze byli w podróży od lewa do prawa konkretnego regionu. Pokazywano nam kolejne miasta, postaci i wydarzenia. Zasadniczo oglądając anime mogliśmy poznać daną krainę całkiem nieźle, nawet nie zerkając do gier czy innych źródeł.
Pokémon: Podróże — co to?
W tej serii wprowadzono, rzecz jasna, znany z gier Pokémon Sword i Pokémon Shield region Galar. Niemniej jednak nie był on wcale głównym miejscem akcji anime, a do tego był pokazany inaczej niż wcześniejsze krainy.
Ale zacznijmy od tego, jak wygląda anime Pokémon: Journeys. Otóż jest to bardzo dziwna seria, zdecydowanie najdziwniejsza jak dotąd. Zaczyna się jakby resetem historii Asha, bo znów on zasypia i spóźnia się na wybór Pokemona od profesora Oaka. Jest to pokazane szerzej niż w oryginalnym pierwszym odcinku. Ale nie w tym rzecz — seria składa się dużej mierze z epizodycznych przygód lub zbioru kilku odcinków w jednym wątku. Wątki często są tak pomieszane, że mamy wręcz wrażenie, jakby działy się w różnych liniach czasowych.
Wiem, że pamięć Asha jest legendarna i nikogo by nie zaszokowało, że kogoś nie pamięta. Niemniej jednak tu jest na tyle wybiórcza, że jedną postać pamięta doskonale, innej w ogóle nie kojarzy. To szczególnie ciekawe, biorąc pod uwagę, że ta seria to festiwal postaci powracających. Mamy mnóstwo tuzów świata Pokémon: Cynthia, Lance, Leon, Steven i inni. Wraca też wielu liderów i rywali. W efekcie dostajemy pocięty miszmasz fanserwisu.

Pokémon: Podróże i rola Galaru
Galar w tej serii jest przede wszystkim miejscem rozgrywania globalnego turnieju Pokémon zwanego Światowa Korona Bitew. Finały zawodów rozgrywają się właśnie tam ze względu na stadiony z możliwością dynamaxowania Pokémonów. Koncept zapewne był taki, żeby pokazać Galar jako region oparty na rywalizacji turniejowej i mający unikalną geograficznie mechanikę. Megaewolucję czy ruch Z, mając odpowiedni sprzęt, wykonasz w zasadzie wszędzie — z dynamaxem jest inaczej.
Turniej jest jednak globalny, a Ash i Gou (jap. ゴウ, z jakiegoś powodu wymawiany po polsku w dubbingu Goh) podróżują, szukając Pokémonów do złapania. Wymusza to podróże po wszystkich znanych regionach. W sumie króluje tutaj Kanto i mniej Sinnoh, ale są wszystkie. I taki był zamysł serii, ale moim zdaniem sam Galar mnóstwo tu traci…
O co właściwie mi chodzi? Galar nie jest miejscem podróży ani nawet nie jest dobrze zwiedzony przez bohaterów. Stanowi przede wszystkim miejsce walk i na pierwszym planie są stadiony. Ash nie uczestniczy w wyzwaniu sal (Gym Challenge) i nie walczy z liderami o odznaki. Uderza to w ich promocję, a także w mniejsze miasta w tym regionie. Co prawda, mamy postacie, które są silnie wyeksponowane: Leon, Bea, Sonia czy Marnie odgrywają spore role. Z drugiej strony wielu liderów ma albo po odcinku-dwa, albo nie ma ich wcale.

W ten sposób Galar staje się pierwszym znanym regionem świata Pokémon, który niezbyt dobrze poznamy na podstawie samego anime. Ogólnie ta seria wypada dość słabo przez przesyty:
- Postaci: mnóstwo ich powraca, gwiazda na gwieździe. Fanserwis nie ma końca.
- Mechanik: możliwość użycia megaewolucji, ruchu Z i gigantamaxu w walce.
- Wątków: tu wraz z postaciami wracają ich problemy. Tylko że Ash albo ich nie pamięta, albo jest akurat w innej linii czasowej, albo coś innego.
*Serii nie ogląda się tak źle, o ile porzuci się wszelką logikę i większość poprzednich wydarzeń (tzn. wszystkie, które akurat zostały pominięte).

Biedny Galar
Nie mam na myśli, że Galar jest jakimś superregionem i niepoznanie go to ogromna strata. Z drugiej strony po samym anime zdaje się, że Galar równa się dynamax i gigantamax. No i może, że Leon jest najlepszy. Nie czuć w serii przygody i mimo kilku fajnych wątków różni się ona od poprzednich w podstawowym aspekcie. Dlatego wychodzi na to, że Galar jest w anime najbardziej pokrzywdzonym regionem.
Kraina została zepchnięta na dalszy plan przez mechanikę walki, kilka postaci i koncept Światowej Korony Bitew. Częściowo nadrabia to seria Pokémon Horyzonty, bo lotów do Galaru parę było. A jednak to nie to samo, co prawdziwa podróż przez region od startu do mety. Nie mówię, że koniecznie Ash musiałby wędrować od stadionu do stadionu, bo ta formuła się przejadła po czasie już nawet twórcom. Z drugiej strony, czy nie dałoby się bardziej wyeksponować Galaru jako centrum wydarzeń? W każdym razie dla mnie Galar w anime Pokémon pozostaje krainą trzeciorzędną. Odstawiony na bok i zamknięty geograficznie z dynamaxem będzie miał ciężko powrócić w głównej serii.

Podsumowanie
Nakreśliłem w artykule swoje rozumienie roli regionu Galar w anime Pokémon: Podróże. Moim zdaniem Galar mnóstwo stracił na zmianie formuły serialu. Nie został on przedstawiony w bajce jak poprzednie krainy i dla widzów anime zapewne pozostanie „pustym” i zapomnianym regionem.
Czy liczę na większy powrót Galaru? Może nie tyle liczę, co chciałbym go, bo teraz dysproporcja między nim a innymi krajami jest ogromna. Na pewno warto by było pokazać wszystko to, co w nim dobre.
Zobacz też: Gdzie legalnie obejrzeć anime Pokémon?
Wkrótce: Pokémon Sword: recenzja Pokemonowego wrestlingu